8 gru 2010

Maski


Hmmm kim jesteśmy? Ile masek ma każdy z nas? Czy naprawdę każdy z nas ma nieskończoną ilość twarzy na każdą prawie sytuacje?
Dziś miałem wątpliwą przyjemność być w szpitalu. Pewna pani zajmująca się papierkową robotą związaną ze skierowaniami, a pieszczotliwie nazywana przez towarzyszy niedoli w kolejce "pigułą" zachowywała się doprawdy ciekawie. Mianowicie odbierając telefon, witając się z koleżanką z pracy czy jakąś panią doktor, była słodka, miła i wesoła. No dusza człowiek i nic tylko do rany przyłóż. Urzeczony byłem doprawdy jej kulturą, wesołym podejściem i miłym uśmiechem. Rzecz zmieniała się niestety znacząco gdy sprawa dotyczyła, któregoś z interesantów. Cały jej urok pryskał gdy jej wzrok padł na któregoś z nas, śmiących przybyć do niej w jakimkolwiek celu. Twarz jej wyrażała całkowity fachowy brak zainteresowania i pogardę. Co najstraszniejsze na jednym z dokumentów brak było pieczątki. Doprawdy musicie wiedzieć, że wzrok jej mówił, iż dla ludzi z dokumentem bez pieczątki powinien być specjalny oddzielny krąg piekieł. No, ale zostawmy jej kulturę, a raczej jej brak w spokoju.
Zwrócić chcę waszą uwagę na to jak bardzo szybko potrafiła zmienić się. Jak gdyby iluzjonista podmienił w ułamku sekundy na inną osobę. Podobnie dzieje się także np z kierowcami. Ile razy już widziałem, że otrąbiony i zbluzgany zostaje biedak, który nie znając drogi chce zmienić pas żeby skręcić, zawrócić czy co tam musi akurat zrobić. Czy choćby próba wjechania z kończącego się pasa na inny. Normalnie nie jest to wyzwanie, ale w korku średnio połowa kierowców udaje tak mocno zaabsorbowanych tablicą rejestracyjną pojazdu z przodu, że na boki nie widzi nic. A nie daj Bóg próbować się takiemu wcisnąć gdy już nerwy puszczają i machanie, błaganie i proszenie nie pomaga. Nie wierzę, że Ci wszyscy ludzie na co dzień w domu i pracy też są aż tak nerwowi i nieskorzy do jakichkolwiek ustępstw na rzecz innych.
Czy więc każdy z nas ma tyle masek, które są aż tak diametralnie różne? Nasze zachowanie owszem zmienia się zależnie od towarzystwa i sytuacji, jednak czy one aż tak bardzo zmieniają nasze nastawienie do świata? Chciałbym uwierzyć, że tak naprawdę każdy jest w głębi serca dobry. Jednak jakoś nie mogę. Może po prostu mając nawet drobną chwilową władzę jak przy wypisywaniu jakiś tam papierów, czy czując się bezkarnym i bezpiecznym jak w samochodzie pokazujemy naszą prawdziwą twarz. Chodź mam szczerą nadzieję, że nie.

Pan M.

Amatorski white russian.





Wierzycie w miłość od Pierwszego wejrzenia? Ja już tak.


W trakcie czytania proszę słuchać powyższego kawałka ;)
Kiedyś myślałem, że dobra muza zaczyna się w krajach anglojęzycznych, a kończy na naszej wschodniej granicy. Mój błąd wynikający z ignorancji.

Ale po kolei. Mój ukochany basista Turek(czyt. moje alter ego, persona tak barwna, że można o nim napisać epopeje, albo, chociaż artykuł tutaj;)) pokazał mi muzykę z kraju, w którym wciąż panuje komunizm w masce demokracji, gdzie dla człowieka 40km to nie odległość, 40 stopni to nie mróz, a 40% to nie wódka. Właściwie to jeden zespół, ale to i tak prężna reprezentacja.

Myślałem, że skoro nasze zespoły(jesteśmy progiem zachodu w końcu!) Nie mają okazji się wybić i tak naprawdę taka muzyka wciąż jest undergroundowa (obrzydliwe słowo... Kojarzy mi się, że ktoś siedzi na stacji metra i gra na flecie by się utrzymać.) I możemy zapomnieć o dużych scenach, na miarę odwiedzających czasem nasz kraj, zachodnich gwiazd. Teraz ograniczmy się do polskiej sceny metalcore. Jakieś propozycje? Bo ja nie znam żadnego polskiego zespołu metalcore dającego koncerty w otoczce wielkoformatowych zagranicznych kapel. I nie chodzi mi tu o wywyższanie czy ubóstwianie tych muzyków tylko o wielkość sceny efekty i tej całej otoczce, dzięki której te koncerty są aż tak dobre.

W naszym pięknym kraju zwykle te dobrze brzmiące zespoły tworzą w języku Szekspira (No są wyjątki jak Hunter), bo po polsku to zwykle brzmi... No nie brzmi. Jednak język rosyjski brzmi swojsko i ładnie się komponuje z przesterowaną gitara, gdy jest wywrzaskiwany.

[AMATORY], bo o nich mowa, to moja nowa miłość od pierwszego wejrzenia. Nasi towarzysze z Piotrogrodu już pierwszym uderzeniem dźwięku wyrwali mnie z moich mentalnych glanów (prawdziwych nigdy nie kupiłem. Mama mi nie pozwala...;() Ich riffy, po prostu wgniatają mnie w ziemię no i w kilku kawałkach jest to, co takie tygryski jak ja lubią najbardziej, czyli przesterowany bas. No to teraz napisze o czymś, na czym się, jako tako znam;). Ich bębniarz naprawdę wie, o co chodzi. Gdy słucham jego gry mam wrażenie, że sam bym to zagrał w ten sam sposób(a to duży komplement). Partie perkusyjne nie są zaszczute gitarowymi solówkami i upchnięte gdzieś tam na dno, bo niestety muszą być jakieś być. Uwielbiam takie zespoły, w których jest miejsce dla każdego z instrumentów i wszystko pozostaje w równowadze i nikt nie wrzeszczy "To moja partia i ja mam tu wypaść najlepiej!"(Chyba wszyscy gitarzyści tak mają, co?:))

Ich fenomen polega na tym, że do pewnego momentu, nie było ich ani w telewizji, ani w radio ani w tematycznych czasopismach, a i tak cała Rosja ich znała. Jak widać tam wystarczy dobrze grać, a nie jak u nas znajomości w telewizji lub w radio…

Niestety zespół nigdy nie przekroczył naszej wschodniej granicy. Do tej pory koncertowali wyłącznie W Rosji, Białorusi i Ukrainie. Pozostaje nam tylko czekać aż w końcu odwiedza swoich sąsiadów bardziej na zachód. Bo mi się wydaje, że są lepsi niż nie jeden zespół, na którego koncert, bilet kosztował grube setki naszych złotóweczek tak miłych każdemu sercu;)

Przy okazji skłoniło mnie to wszystko do refleksji nad polską sceną metalową, na której najbardziej znane zespoły grają koncerty w salach po 200 osób w piwnicach jakiś pubów a na duże sceny wdrapują się tylko od święta. Zróbmy coś z tym!

Zakochany Pan C. ;)

6 gru 2010

Nawrót choroby

Wracamy po raz drugi! Wtedy się nam Michaś pośpieszył troszkę. Nowy wygląd, nowa forma i zupełnie nowa koncepcja na którą Michaś jeszcze nie wie że do końca się zgodził. Będzie więcej jebanych borsuków, zmutowanych biedronek, uczuć, naszych przemyśleń, wyzutych z emocji artykułów Michasia i tych moich albo depresyjnych albo pałających nienawiścią do społeczeństwa. Do tego więcej placków, rudych Makreli, buldożerzących buldożerów, zabijania głupoty, tekstów prześmiewczych, komentarzy wydarzeń światowych jak i lokalnych oraz przede wszystkim będzie więcej NAS! Tak! Cieszycie się prawda?

Nie mający kogo pozdrawiać
Pan C. ;)