Pod moim oknem na ławce siedzą jacyś ludzie. Śmieją się głośno i żartują. Dzieciaki, młodsi o parę lat ode mnie. Z kolei nie aż o tyle, żeby czyniło to tę różnicę istotną. Pytanie: czemu nie siedzę tam z nimi?
Jest tam kilku chłopaków i kilka dziewczyn, dwójka z nich obściskuje się, więc chyba para. Któraś z dziewczyn pali papierosa. Sposób w jaki chowa go przed przechodniami upewnia mnie, że jest na niego zbyt młoda. Nie jest późno. Szósta wieczór. Ale ciemno jak to w listopadzie.
Pytanie tylko, czemu nie jestem tam z nimi? Nie są wiele są młodsi ode mnie. Dogadał bym się. Zapalił papierosa i pośmiał się z dennych żartów. Ale ja nie chcę. Nie jestem taki jak oni. Jestem inny. Świat, w którym oni żyją, niewiele mnie obchodzi.
Ich interesuje :jak tu się dobrze bawić, jak się ustawić. Którą z dziewczyn da się wyrwać czy też który z chłopaków ma fajny tyłek, zależnie od orientacji. Ja ich nie obchodzę. Jestem intruzem. Czuje się w ich towarzystwie nieswojo i dziwnie. Oni przejmują poglądy otoczenia. Mnie zaś otoczenie nie obchodzi tak długo, jak długo nie wchodzi mi w drogę. A jak już wejdzie to omijam
i idę dalej swoją drogą. Nie pasuje do nich i nic mnie z nimi nie łączy. Oni bawią się zakładając fotki, czy też paląc potajemnie gandzie. Dla nich wzorami są raperzy, DJeje czy też piosenkarze. Niezależnie od stylu. Skejci, metale, dresy, czy też jacyś inni. Oni wszyscy tak naprawdę zajmują się jednym i tym samym. Cała otoczka jest tylko pozą, która najbardziej im odpowiada. Zabawne.
To jednostka powinna nadawać kształt grupie. Tutaj jednak grupa nadaje kształt jednostce. I to jest straszne. Ich wszystkie mody, rzeczy które są cool i fajne mają dla mnie posmak tandety. Zwykłego oszustwa. Ilu z nich robi to, co naprawdę by chcieli? A ilu oszukuje się? Szczerze mówiąc, to mnie to nie bardzo obchodzi. Niech robią to co im się rzewnie podoba. To ich życie
i nic mi do niego. Jednak czasem trochę smutno, gdy ludzie wspaniali są niedoceniani i wyśmiewani dlatego, że nie mają zamiaru podporządkować się regułom tej gry. Bo to naprawdę jest gra. Co jest w modzie. Kto kogo rzucił i z kim jest, kto obgaduje go za plecami, komu podoba się tamta dziewczyna itd. Zdarzają się między nimi ludzie inteligentni, bystrzy czy też utalentowani, ale co z tego skoro ciągle są tacy sami jak reszta. Zamknięci na innych.
Jestem introwertykiem. Nie lubię tłoku. Wolę samotność. Daje poczucie bycia tym, kim chce się być, możliwość uwolnienia się od ich spojrzeń w których widać niesmak. Kim on w ogóle jest? Co on tu robi? Dlaczego ośmiela się kłócić z nami? I w sumie tylko jedno trochę boli. Gdy jest się samotnym bo zrozumie się, że oni i tak nic nie zrozumieją.
I oto tak pozostaje na tym świecie 90% pozerów i te 10% ludzi świadomych. Żeby było ciekawiej to te 90% bez zahamowań wykorzystuje uczucia, ideały i wiarę reszty. Do czasu. Bo gdy oni zorientują się, że są manipulowani to biada reszcie świata. Bo gdy zabije się ich nadzieje, wiarę i idee zostają cynicznymi skurwielami, którzy by odbić sobie krzywdę, rozpoczynają bolesną grę. Bolesną dla wszystkich wrogów. I uwierzcie mi, że są oni wystarczająco inteligentni, bezczelni, cyniczni, złośliwi i bezwzględni by robić to z precyzją i wytrwałością, której reszta nie posiądzie nigdy. Na własną zgubę. Dlatego też jeśli już ktoś jest zły to zwykle jest też cholernie inteligentny i sprytny.
Tylko idioci pozostają bezgranicznie dobrzy.
Tak długo, póki nie spotkają życia.
Pan M.
2 komentarze:
trafiłam tu przypadkiem.
nie żałuję.
jestem pod wrażeniem.
pani N
Sumtne i prawdziwe...
Prześlij komentarz